Londyńskie Cadiz Music ogłosiło plan wznowienia poszukiwanego przez fanów, wydanego po raz pierwszy na winylu i kasecie magnetofonowej w 1986 roku i od lat niedostępnego albumu “Gift”, nagranego pod szyldem The Sisterhood przez Andrew Eldritcha (lidera The Sisters Of Mercy). Jest to praktycznie solowe dzieło Andrew z towarzyszeniem zaproszonych muzycznych gości w epizodycznych rolach drugoplanowych, występujących jako The Chorus Of Vengeance. Byli nimi Patricia Morrison (The Gun Club, wtedy w Fur Bible, później krótko w The Sisters Of Mercy), Alan Vega (Suicide), James Ray (James Ray Gangwar) i Lucas Fox. Skład uzupełniał niezmordowany automatyczny perkusista Dr Avalanche.
Według zapowiedzi wznowienie winno objawić się nam “wkrótce”, być może jeszcze pod koniec tego roku bądź na początku 2020. Przygotowywane jest w ścisłym porozumieniu i przy współpracy z Merciful Release, wydawnictwem należącym do Eldritcha.
“The Gift” na CD zaistniał w 1989 r., po wyczerpaniu pierwszych edycji ponownie wydano go w 1993 r. (winyl) i 1994 r (kompakt). Nakłady we wszystkich dostępnych formatach szybko się wyczerpały a album zyskał status kultowego i trudnego do kupienia. Stąd kilka edycji bootlegowych i pirackich (w tym jedna na kasecie w Polsce). Dotychczas nie było też jego oficjalnej wersji cyfrowej.
Krótka historia The Sisterhood i płyty “Gift” rozpoczęła się zaraz po wydaniu pierwszego albumu The Sisters Of Mercy. “First And Last And Always” ukazał się 11 marca 1985 roku. Andrew Eldritch przeniósł się do Hamburga. W połowie sierpnia przyjechał do niego Wayne Hussey by przedyskutować pomysły na kolejny longplay i wspólnie napisać kilka nowych utworów. Drugie długogrające dzieło Sióstr Miłosierdzia miało nazywać się “Left On Mission And Revenge”. Eldritch już wtedy pochłonięty całkowicie ideą zmiany brzmienia zespołu odrzucił wszelkie pomysły zmierzające w kierunku gitarowej kontynuacji proponowanej przez Wayne’a. Gdy w październiku zespół spotkał się w Anglii by popracować nad nowym materiałem, Andrew stanowczo oświadczył, że nie zaśpiewa w żadnym utworze przyniesionym przez Husseya, a Craig Adams odniósłszy się lekceważąco do pomysłów wokalisty opuścił próby na odchodnym rzucając, że taki “Torch” to totalny chłam. Dzień później ze wspólnych prób zrezygnował Wayne Hussey. Rozłam w The Sisters Of Mercy stał się faktem. Panowie Hussey i Adams szybko zmontowali nowy skład i jeszcze w październiku (zanim prasa zdążyła ogłosić rozpad The Sisters Of Mercy 2 listopada 1985) mieli gotowe cztery nowe utwory. Nie zdołali ich jednak wydać, bowiem WEA Records nie była przekonana do śpiewu Wayne’a. Niezrażeni początkowym niepowodzeniem muzycy zapowiedzieli swój pierwszy występ w nowym składzie na styczeń 1986 roku obwieszczając, że odtąd grać będą pod nową nazwą – The Sisterhood.
Rozsierdzony tym Andrew Eldritch, który uważał że byli koledzy naruszyli tym samym dżentelmeńską umowę mówiącą, że w swoich kolejnych działaniach obie strony zobowiązują się nie używać dotychczasowej nazwy w żadnej kojarzącej się z nią bezpośrednio formie, doszedł do wniosku, że jedyne, co może w zaistniałej sytuacji zrobić, to wydać swoje nowe nagrania pod taką samą nazwą a następnie… przestać jej używać, tym samym kładąc ją do grobu. Wtedy zemsta się dopełni.
O wyborze nowego szyldu pod jakim zamierzali występować Hussey i spółka Andrew dowiedział się pracując nad singlem “Mexico Sundown Blues” James Ray And The Performance, wydanym później przez Merciful Release. Wtedy też zrodził się szatański plan ubiegnięcia konkurencji i wcześniejszego wykorzystania nazwy The Sisterhood. James Ray ochoczo zgodził się na współpracę, przejmując rolę wokalisty, bowiem związany kontraktem z WEA Records Eldritch nie mógł na płycie zaśpiewać pod groźbą utraty kontroli nad całym przedsięwzięciem. Ale nazwę mógł już formalnie zarejestrować.
Pierwsze nagranie – “Giving Ground” powstało w zaledwie pięć dni a Andrew samodzielnie wykreował partie wszystkich instrumentów (gitary, basu, syntezatorów i perkusji). Dodatkowe partie perkusyjne zaprogramował Lucas Fox (perkusista australijskiego The Scientists). Utwór został napisany wspólnie z managerem Mercuful Release Boydem Steemsonem. Na wydanym w czerwcu 1986 roku albumie znalazł się rozciągnięty do prawie 8 minut remiks. Jak się okazało, miał to być jedyny utwór na płycie “Gift” z udziałem Jamesa Raya. Andrew Eldritch przemycił jednak swój głos w instrumentalnej wersji singlowej kompozycji, jego monotonny szept słychać w jej końcowej partii.
Nieprzypadkowo premierę “Giving Ground” zaplanowano na 20 stycznia, dzień, w którym pod nazwą The Sisterhood koncertowo zadebiutowali Wayne Hussey, Craig Adams, Simon Hinkler i Mick Brown. Wkrótce zmienili nazwę na The Mission. Eldritch złośliwie skomentował ten fakt stwierdzeniem, że przypuszczalnie ta nowa nazwa nie miała nic wspólnego z roboczym tytułem planowanej nieco wcześniej płyty The Sisters Of Mercy.
Wiosną miał ukazać się drugi singiel The Sisterhood – “This Corrosion”, Eldritch zdecydował jednak, że akurat ten utwór wykorzysta jako platformę restartu drugiej odsłony odrodzonego The Sisters Of Mercy. Nagrano wersje z wokalami Alana Vegi, Jamesa Raya i Andrew Eldritcha ale nigdy ich nie wydano.
Alan Vega został wspomniany jako osoba uczestnicząca w rejestracji “Gift”, chociaż jego udział nie został nigdy potwierdzony. Patricia Morrison wykrzykuje cyfry 2,5,0,0,0 w “Jihad” i na tym kończy się jej oficjalny wkład w “Gift” (chociaż wydaje się, że śpiewa również w chórze na “Rain From Heaven”). Liczne nawiązania do zemsty, podobnie jak sam pomysł na projekt The Sisterhood pokazują, jak wściekły był Eldritch na swoich byłych kolegów z The Sisters Of Mercy.
Głos Lucasa Foxa słychać na “Colours”, “Finland Red, Egypt White” i “Rain from Heaven”, słyszymy go również w partiach mówionych na “Giving Ground”. Przy okazji wydania maksisingla “This Corrosion” Andrew Eldritch przypomniał “Colours” w wykonaniu reinkarnowanego The Sisters Of Mercy.
Wznawiany album The Sisterhood “Gift” ukaże się na limitowanym kolorowym winylu, jako limitowana płyta CD wydana w digipaku, kaseta oraz w wersji cyfrowej. Materiał pochodzący z oryginalnych analogowych taśm zostanie zremasterowany. Na razie nie wiadomo, czy jakiekolwiek dodatkowe nagrania uzupełnią 5 kompozycji pochodzących z oryginalnego wydawnictwa. co wyjdzie z tych planów czas pokaże. znając Andrew Eldritcha jeszcze wiele może się po drodze wydarzyć.